Chanel CHANCE - zapach gorzkiego szczęścia


Podobno po śmierci Boy'a - jedynego mężczyzny, którego Gabrielle Chanele kochała zamknęła się na 3 doby w czarnej sypialni, zasunęła kotary, odbierając życiu światło i życie
Po tych trzech dniach przeniosła się do różowej sypialni
Przwróciła życiu życie, światłu światło i przestrzeń 
Nie wiem, czy kochała potem równie mocno i czy w ogóle kochała, ale była - całą sobą, pełną, prawdziwą i niepodważalną

Chance - czyli szansa
Różowy, bo to kolor szczęściaCzasem, a może nawet często jest tak, że nie wiesz, czy kochasz, czy się cieszysz - tak prawdziwie i bezkresie, dopóki tego nie stracisz

Równie często jest tak, że szczęście, jakiego definicje słyszysz, to co najmniej dwa słońca na niebie, milion followersów na insta, Partner, z którym sex uprawiasz wszędzie i co najmniej 4 razy dziennie, zawsze kiedy go widzisz to miękną Ci kolana, a w brzuchu do lotu zrywa się stado rajskich motyli

Kiedy tak zaczniesz to wszystko sumować ze sobą i zastanawiac się nad tym 
Kiedy z pola widzenia zniknie Ci ktoś, za kim tęsknisz, ale nigdy nie dane było powiedzieć kim był dla Ciebie
Kiedy przestaniesz żyć marzeniami o marzeniach, a bardziej zaczniesz żyć życiem da życia
Kiedy pomyślisz sobie, że w codzienności najbardziej lubisz ten moment, kiedy możesz położyć się do łóżka, bez stresu, że jutro, albo w tym tygodniu kolejny "projekt miesiąca, kwartału, czy roku"
Kiedy złapiesz się na tym, że idziesz ulicą i zaczynasz płakać i nie wiesz dlaczego, ale wcale Cię to nie obchodzi, bo tego własnie potrzebujesz
Kiedy uświadomisz sobie, że jedyne uniesienia, jakie masz to uniesienia nóg na siłowni, a te też nie zawsze udane
Kiedy pomyślisz sobie, ile rzeczy Cię uwiera, jak Ci bywa niewygodnie - z sobą, nie takimi włosami, ustami, oczami i ogólnie wszystko to jest poza jakimś nadnaturalnym światem oczekiwań i wymagań

a jednak mimo to widzisz:
że w niebo patrzysz częściej niż w wieku nastu lat
że cieszy Cię widok kwitnących drzew
że nie ma nic lepszego niż nasłoneczniona ławka w parku
że lubisz dotyk wiatru na szyi
że umiesz uśmiechnąć się do kogoś na ulicy
że całe to gadanie o samorealizacji, spełnianiu, własnej transgresji, transcendencji i wszelkim przekraczaniu siebie to jakaś kolejna presja, na którą nie masz ochoty

to wtedy przez jakiś ułamek sekundy chcesz, żeby było tak zawsze
i wtedy sama sobie chcesz dać szansę, na to by być
mimo dyskomfortów, braku sprostania oczekiwaniom, i nieskończonej liczbie braków, uwierań i egzystencjalnych i życiowych otarć
wtedy właśnie obiecujesz sobie, że nigdy więcej w ciągu dnia nie zasuniesz zasłon, rolet, żaluzji i sama nie zabierzesz sobie światła

a to, że jest gorzko, bywa źle, bywasz rozpłakana i tęsknisz
wtedy, kiedy patrzysz w niebo i widzisz kwitnące kwiaty i siedzisz w parku, wtedy myślisz, że jest to po coś, jeszcze nie wiesz po co, ale inaczej nie można

taki jest Chance - wpuszcza wiatr, powietrze i światło
nie jak różowe okulary
bywa ciężki - bo dużo w nim paczuli, jest trochę różowego pieprzu, ale to ciągle bardzo przyziemne. Jest piżmo, które samo z siebie jest rodzajem fantasmagorii. Ale jest też jest jaśmin i irys
to co jasne i bardzo wysokie staje obok tego, co cieniste i nie zawsze łatwe

każda szansa to światło i cień, chociaż ten jaki by nie był jest zawsze lepszy niż ucieczka, zarówno, ta czynna jak i bierna 





Komentarze

Popularne posty