GUCCI POUR HOMME - stanowczość i nieobecność


W Gucci rządził wtedy Tom Ford
Zmysłowe było wszystko to, co robił
Zmysłowe prawdziwie, w pełni, zaskakująco, intensywnie i bardzo bez skrupułów

Guccci Pour Homme (wersja 2003)

Gucci Pour Homme to jeden z najbardziej nieobecnych i obecnych facetów Twojego życia
Wydaje Ci się, że pamiętasz każdy jego szczegół, każde słowo jakie Ci powiedział, każde wrażenie jego dotyku
Ale tak naprawdę pamiętasz jedynie surowe, namiętne zatracanie się w nim
Jest jak przypadkowo spotykany facet 
Myślisz, o nim często, coraz częściej
Peszysz się w jego obecności, patrzysz na niego z oddali, chcąc zapamiętać to jak się porusza, jak mówi, jak słucha, jak się uśmiecha
Skrupulatnie budujesz Jego szczegółowy obraz i tracisz za każdym razem gdy próbujesz go przywołać
Zbierasz w sobie całą odwagę, podchodzisz, rozmawiasz i sam nie wiesz czego szukasz w tym jego spojrzeniu, ale tam jest wszystko to, czego się najbardziej boisz, a jednocześnie to, czego najbardziej chcesz
Zaczynacie rozmawiać, patrzysz mu głęboko w oczy chociaż wiesz, że będziesz cierpiał - nie uciekasz
Bywacie ze sobą częściej
Rozmawiacie, śmiejecie się, chodzicie na spacery i do kina
Razem patrzycie w niebo
Wiesz, że mimo to ciągle jest dystans, pomiędzy Wami i Waszymi światami
Ale nie umiesz się oprzeć i za każdym razem pozbywasz się myśli, która każe Ci uciekać, zanim będzie za późno (doskonale wiesz, że było już wtedy kiedy odważyłeś się do Niego podejść)
Za każdym razem kiedy się kochacie, to tak jakbyście robili to pierwszy i ostatni raz
Jakby miało nie być jutra
Kiedy Wasze ciała są na sobie, kiedy się całujecie, kiedy splatacie dłonie
Jesteście tak blisko i tak daleko od siebie
Głodni swoich ciał, głodni swoich snów, swoich marzeń, których przecież nigdy sobie nie powiecie
Im dłużej jesteście, tym bardziej wiesz, że już czas
I kiedy pewnego dnia wracasz do mieszkania widzisz, że nie ma jego rzeczy, nie ma koszul, swetrów, książek
Jest tylko Jego nieobecność
Sucha, kadzidlana - pełna sprzeczności, bo jest w niej szum kołysanych wiatrem wetiwerii, soczystosc cytryny i begamotki, ledwie wyczuwalna zieleń mchu, czerń czarnego pieprzu i przeplatające się ze sobą cedr i sandał
A nad tym wszystkim cień ciemnego, intensywnego kadzidła
Jego już nie ma 
Jest tylko ten zapach nieobecności, którego nigdy w pełni nie oswoisz, tak jak nie oswoiłeś jego snów i marzeń
A kiedy idąc ulicą będziesz mijał kogoś, kto ten zapach będzie niósł za sobą nie odwrócisz się, nie spojrzysz przez ramię, nie zaczniesz biec za nim 
Może pomyślisz o spojrzeniu orzechowych oczu, barwie suchego, kadzidlanego dymu, który igrał z wpadającym przez otwarte okno chłodnym wiatrem w dzień kiedy wróciłeś, a jego nie było
Po raz pierwszy i po raz ostatni
A po raz pierwszy i już zawsze była Jego surowa, stanowcza nieobecność

Komentarze

Popularne posty