OPIUM - zapach o rysach cienia
To zdjęcie to kampania z 2000 roku
Sam zapach swą premierę miał w 1977, obecnie mamy dostępną
kolejną reformulację
Yves Saint Laurent tak jak sam mówił nie znosił „gotowych”
kobiet, myślę, że to samo odnosi się do mężczyzn, albo ogólnie do ludzi (nie ma
nic gorszego niż to jak ktoś sam podaje się na tacy)
O ile dla Niego ten zapach nie był zapewne dyktowany tą
frazą, to myślę, że wszystko co robił miało w sobie jej barwę
Odcień niedopowiedzenia, szacunku do tajemnicy, tego co
ledwie wyczuwalne, odbierane jednym zmysłem i przekładane na inne dzięki
wyobraźni
Spotkanie z tym zapachem jest jak kochanie się z kimś w
bardzo eleganckim apartamencie, ale z przygaszonym światłem
Smak ust, smak skóry, włosów – to wszystko jest wyczuwalne i
dostępne
Zarys ciał, ich kontury, rzeźba poznawane jedynie dzięki
dotykowi – warg, dłoni
Kochanie się jest pełne, prawdziwe, świadome, mocne,
intensywne i namiętne
Przyjemność przeplata się z zaciekawieniem, wymiana
pieszczot wzmaga poczcie nienasycenia i pozostawia ciągły głód
Głos sprowadza się do szeptu i jest jakby nie stąd, dobiega
skądś daleka, dokąd nie można się dostać, ale to nie zabiera przyjemności
Ten zapach jest jak bal maskowy, tylko wtedy kiedy wybija
północ i wszyscy zdejmują maski – ten ktoś, kto uwodził, czarował znika – zostaje
intensywne wspomnienie o nim. Niemal namacalne, wyczuwalne jak fizyczna obecność,
ale tego kogoś już nie ma
Taki jest ten zapach
Wyrafinowany, mglisty, zmysłowy
W nim się zatraca, gubi zmysły
Ale on nie pozwala do siebie w pełni dotrzeć.
Tak jakby cała przyjemność płynęła z poznawania, ale
takiego, które zawsze zostawia coś, co będzie nieznane
Nie wiem, czy odpowiada za to mirra, która z bardzo daleka,
razem z patchouli biegnie ku nam poprzez jaśmin i mandarynkę, czy to bursztyn,
który gubi ciepło przenikając to, co wyżej wymienione, czy to chropowaty
goździk i ledwo wyczuwalna miękka konwalia nadająca wspomnieniu ten delikatny odcień?
Wiem, że kiedy ten zapach jest na linii szyi i ramienia, lub
na skórze, tuż poniżej ucha to niezależenie od tego, gdzie jesteśmy wszystko
zaczyna wirować jak na balu u Monte Christo, a to dopiero początek wyprawy w
noc, która nie zdradzi swej tajemnicy, tak ja każdy kto nosi ten zapach
Komentarze
Prześlij komentarz