Terre d'Hermes - rozproszona nieskończonośc

Sprzeczny sobie 
Chropowaty, ale nie szorstki
Surowy
Jest jak rozproszona nieskończoność
Jest jak zaprzeczenie ruchu koła i tak rozumianej nieskończoności, w której każdy początek jest końcem, a każdy koniec początkiem
Ten zapach się nigdzie nie zaczyna i nie kończy
Można się w nim zanurzać, błądzić, przemierzać go nieskończoną liczbę razy, a i tak nie da się poznać
Posiłkując się znaczeniem nazwy "Terre" to zdaje się ziemia
W tym wypadku sucha, 
ale nie sucha spaleniem, wypaleniem, wyjałowieniem
Sucha fakturą, ale nie cielesnością, zmysłami
Ziemia, z którą zderza się deszcz, ale to zderzenie to nie gaszenie pragnienia
Bardziej rodzaj walki 
Nie ma w niej zwycięzcy i przegranego. To niekończący się pojedynek bogów, dla których sama walka jest większą satysfakcją niż jej wynik
Walka, jej przebieg, wszystko co się na nią składa upaja, ale w tym jest jakaś granica
Daje zmysłom to, czego chcą, po to by się z tego wycofać i i przez to jeszcze bardziej wszystko rozjuszyć, podbić, wyostrzyc
To dlatego ciągle chce się do niego wracać

Za tym wszystkim stoi wymienność nut: mokrych i suchych
Choc nawet te mokre są suche, bo ekstremalnie wytrawne
Pomarańcza - doskonała, za którą można oddać wszystko, zimny grejpfrut i znienawidzona przez wielu gorzka pelargonia
Nad tym wszystkim intenswny pieprz i pełna wiatru wetyweria
Gdzieś bardzo daleko i bardzo w środku ciepła paczula i jedyny prawdziwie mokry, wonny cedr
Totalnie, niekończenie piękne brzmienie - nigdy jednostajne, pełne nieodkrytych przestrzeni 


Komentarze

Popularne posty