Opium pour homme, YSL - labirynt ucieczki

Wieczór
Późny, prawie nocny, ale ciągle wieczór
Ty
Pośród ludzi, na balu, imprezie, gdziekolwiek, gdzie nie chcesz być
Ale musisz z poczucia obowiązku, realizacji pełni bycia, życia i pełni wszystkiego
Tłum ludzi - takich samych, od jakich coraz częściej chcesz uciec
Białe kwiaty, morze świec, ocean dźwięków, półuśmiechów, uśmiechów, szeptów i rozmów
Balkon, taras, albo ogród
Taki, żeby była zieleń, powietrze i niebo nad Tobą'
Ucieczka
Nie po to wychodzisz, żeby uciekać, ale inaczej się nie da
Albo zaczniesz krzyczeć, albo tłuc talerze, kieliszki, i deptać kwiaty
Dlatego ogród, balkon, taras
Chcesz popatrzeć w niebo
Nie wiesz czego tam szukasz
Rajskich ptaków, które już nie latają, marzeń, o których nie pamiętasz, snów za którymi tęsknisz
Jego uśmiechu, dłoni i głosu
Zastanawiasz się jak to będzie kiedy spotkacie się tam, o ile się spotkacie
Czy będziecie potrafili rozmawiać, co sobie powiecie
Przecież on będąc tam wie chyba wszystko, nawet to o czym nie chcesz żeby wiedział
Stoisz tak i stoisz
Zapominasz po co tu jesteś, 
Wcale nie zapominasz, dobrze wiesz - żeby nie robić tego, co właśnie robisz
Nie czujesz chłodu i ledwie spostrzegasz, że ten wieczór, to już noc, wczesna, ale noc
Nie zauważasz tego, że ktoś tu z Tobą jest
Nie wiesz od jak dawna
Obcy i znany od zawsze
Nie chcesz się odwracać, podawać dłoni, wymieniać kurtuazyjnych uwag o niczym
Nawet jeśli jest błyskotliwy, a wiesz, że jest 
Nawet jeśli jest nieoczywisty, a dla takich facetów zawsze tracisz głowę
Nawet jeśli ma dystans, do siebie, świata i Ciebie 
Nawet jeśli ma białą koszulę i mocne dłonie
Doskonale wiesz, że ma swój świat, mocny, intensywny, odległy, intrygujący i pociągający
Doskonale wiesz, że będziesz chcieć tam uciec
Schronić się, zamknąć, nauczyć wielu rzeczy na nowo
Doskonale wiesz, że kiedyś odejdzie, a Tobie nie starczy nieba, w które będziesz patrzeć żeby spróbować to wszystko zrozumieć 
Wiesz, że na nowo będziesz oswajać swój świat, ten, z którego uciekniesz, żeby być z nim 
Wiesz, że na nowo będziesz uczyć się wstawać, kłaść spać, składać dni w całość 
Dlatego się nie odwracasz
Dopóki czujesz jego ciepło stoisz plecami do niego, nie chcąc go zauważyć
Masz swoje niebo, swoją kolejną ucieczkę
Ale kiedy robi się chłodniej i czujesz, że już nikogo nie ma
Jesteś tylko Ty i granatowe niebo i Jego zapach
Doskonale go znasz
Tęsknisz za nim, znasz na pamięć każdą jego nutę
Dociera do Ciebie, że jest w nim czarna porzeczka, cierpka i wytrawna. anyżu nie czujesz
Przepadasz za to za drażniącym, zaczepnym deseniem czarnego pieprzu
Cedr kochasz zawsze
Wanilię odbierasz podprogowo - nawet jeśli udajesz, że jej nie ma
Wyjdziesz za tym zapachem, za jego cieniem
Opuścisz balkon, ogród czy taras
Miniesz wypalone świece, puste kieliszki
Nikomu nie powiesz "dobranoc"
Wyjdziesz na ulicę, dojdziesz do pierwszej przecznicy
Tu urwie się trop, a cień zapachu wymiesza się z nocą
Nie będziesz się winić, ani płakać
Bo wiesz i wierzysz, w to, że kiedyś się odwrócisz
Spojrzysz mu w oczy 
Nie uciekniesz w jego świat, nie porzucisz swojego
Zaczniecie budować nowy, własny, pełny
A Ty zawsze zachowasz sobie klucz do swojego - będziesz w nim co jakiś czas otwierać okna, wycierać kurze
Tak żeby miec do czego wrócić na wypadek gdyby On znowu zdecydował się odejść pierwszy

Tymczasem masz to swoje niebo i w nim jeszcze dużo wolnej przestrzeni
Chcesz żeby tak zostało
W mieszkaniu, w sypialni, wysoko na ostatniej półce, w samym kącie czeka ten flakon
Zapachu, którego cień dzisiaj śledzisz
Któregoś wieczoru - otworzysz wino, wdrapiesz się tam, do tej półki, wyjmiesz flakon, skropisz nadgarstki wetrzesz we włosy - ie jego cień, ale jego prawdziwe, pełne nuty
Poczekasz na wiatr i gwiazdy
Obiecasz sobie, że już nie będziesz uciekać
Przecież możecie miec siebie nawzajem

Opium - zapach snów, marzeń, utraconych pragnień i tych, które ciągle czekają












Komentarze

Popularne posty