The Oddysey od Ambersea Candels - zapach nadmorskiego wieczoru
Jedni kochają morze, inni góry
Jednych i drugich jest jakby po równo, a kategoria wyboru obiektu geograficznej miłości bardziej łączy niż dzieli
Są też tacy, którzy deklarują iż tak samo kochają morze, jak góry - Ci jednak wydają się mieć po prostu pełen uroku i tego migotliwego niezdecydowania problemem przyznania się, że przed samym sobą, że jednak bliżej im do jednej z tych dwóch krain geograficznych (być może obawiają się tego, że ta mniej ulubiona się obrazi)
kiedy kochasz morze, kochasz w nim wszystko
deszcz, słońce, upał, zimno, wiatr, śnieg
kochasz piasek, jego barwę, zapach
kochasz szum fal, wysokich i niskich
kochasz to jak łaskoczą nagie stopy, gdy idziesz brzegiem plaży
kochasz to bycie tam, samotność i czułość własnych myśli i marzeń
kochasz być tam z kimś, albo samotnie
choć samotnie nie jesteś tam nigdy
The Oddysey
Ucieczka? Droga? Podroż?
Bardziej nadmorski, przymorski, czy po prostu morski wieczór
Chłodny, pełen ukojenia i tej tkliwości, jaką obdarowujesz sam siebie i innych tak bardzo nieczęsto
Wieczór po upalnym dniu, który spędzasz na wyludnionej plaży
Kiedy łapiesz ten stan nieważkości, słońce jest wysoko
Leżysz na kocu, jedynie w olejku do opalania
A na ciele skrapla się pot, wymieszany z zapachem słońca
Gdzieniegdzie skóry dotyka rozżarzony piasek, pobudza ją zrywający się fragmentami wiatr, a Ty przymykasz leniwie oczy i widzisz jedynie rozlewający się bezkreśnie obraz płynnego, słonecznego pomarańczu
Słyszysz ten wiatr i szum fal, które kołyszą i zdradzają swoje największe tajemnice
A wieczorem...
Kiedy jesteś po ciepłym prysznicu, który nagrzane i odżywione słońcem ciało doprowadza do stanu skrajnej rozkoszy
Kiedy nakładasz na nie bursztynowy olejek
Wilgotne włosy niedbale związujesz, lub dajesz im totalną wolność, po to by łapały jak najwięcej wiatru
Kiedy na rozgrzane, nasmarowane bursztynowym olejkiem ciało nakładasz jedynie śnieżnobiałą tunikę, lub długą koszulę i tak wychodzisz na późnowieczorne spotkanie z nim
Z morzem, za którym chowa się kula pomarańczo-czerwonego słońca, a jego złociste, świetliste promienie gubią się pośród fal
Fale są spokojnie i niespokojne na zmianę
Wiatr zrywa się i ucieka
Piasek traci żar
Niebo staje się coraz bardziej pełno-granatowe i skrzące od srebrnych gwiazd
Wtedy jest tak, że nie ma nic więcej i nic więcej nie potrzeba
Bo morze, wszystko co nim jest, jest wszystkim czego potrzebujesz
W niebie nad nim, w falach, które dotykają Twoich nagich stóp, w piasku, który promieniuje ciepłem, w dźwięku gwiazd znajdujesz wszystkie swoje marzenia i wszystko to kim naprawdę jesteś i jesteś ze sobą tak bardzo blisko
The Oddysey - od AmberSea Candels
Jest w nim jakby piżmo rozgrzanej skóry, którego tak naprawdę nie ma, jest za to płynny bursztyn, na który spadają zroszone płatki róż,
jest ogrom morza, wspomnienie piasku i całe niebo marzeń śnionych na obejmowanej granatem i naprzemiennym wiatrem nadmorskiej plaży
Komentarze
Prześlij komentarz